Szturm na twierdzę Wagnera
Bayreuth | Piotr Beczała i w drugim szeregu Tomasz Konieczny triumfują na festiwalu przechodzącym przemiany.
Przyjechał, uratował, zwyciężył – tak można najkrócej powiedzieć o debiucie Piotra Beczały w świątyni Richarda Wagnera w Bayreuth. Polski artysta zgodził się w nagłym zastępstwie zaśpiewać tytułową partię w „Lohengrinie", a teraz zbiera same pochwały.
Siła i ciepło
Rzadko zdarza się kreacja oceniona tak jednoznacznie entuzjastycznie: „głos pełen siły, lekkości i szarmu", „śpiewa jak włoski tenor", „pełen ciepła", „perfekcyjny". To tylko kilka fragmentów z różnojęzycznych recenzji. Od siebie mogę dodać, że zachwycająca jest u Piotra Beczały naturalność, mająca istotne znaczenie w interpretacji muzyki Wagnera. To ona nadaje jej prawdy, sprawia, że bohater „Lohengrina" staje się bardzo ludzki.
Od głośnego debiutu w tej roli w Dreźnie w 2016 r. polski tenor pogłębił spojrzenie na nią, docyzelował każdą frazę. I nie będzie przesady w stwierdzeniu, że zdominował premierę w Bayreuth. Taki debiut Polaka w twierdzy Wagnera i w otoczeniu niemal wyłącznie niemieckich gwiazd ma znaczenie nie tylko prestiżowe. Jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta